Prawdziwa podróż, czyli Tanzania na przełaj

Pierwszy long haul. Pierwsza długa podróż, pierwsze duże plecaki. Bardzo ciężko było nam zdecydować się na konkretną destynację. Znajomi polecali Tajlandię albo Karaiby, coś prostego, gdzie jeżdżą wszyscy i w miarę łatwo się tam odnaleźć. Miejsca, gdzie łatwo o wizę i nie trzeba poświęcać czasu na szczepienia i większe przygotowania.

My jednak nie chcieliśmy być jak wszyscy i pójść na łatwiznę.

Po długich dyskusjach padło na Afrykę, a dokładniej Tanzanię. Po raz kolejny zdaliśmy się na nasze przeczucia, najpierw znaleźliśmy bilety a potem zajęliśmy się resztą. Tak na dobrą sprawę bardzo długo nie zdawaliśmy sobie sprawy na co się porywamy. Kupiliśmy bilety (z przesiadką w Stambule), tradycyjnie zaopatrzyliśmy się w przewodnik, a dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy zagłębiać się w szczegóły.

P1010068

Tanzania jest państwem położonym we wschodniej części Afryki, nad Oceanem Indyjskim. Powierzchniowo jest niemalże trzy razy większa od Polski, wbrew pozorom większą jej część zajmuje Wyżyna Wschodnioafrykańska, a najwyższym szczytem kraju, a także kontynentu jest Kilimandżaro, 5895 m n.p.m. Stolicą Tanzanii jest Dodoma, a najważniejszym ośrodkiem gospodarczym Dar es Salaam.

P1000486.JPG

I właśnie do Dar es Salaam udaliśmy się najpierw. Wylądowaliśmy na lotnisku nad ranem i udaliśmy się do pobliskiego hotelu na kilka godzin snu. Kolejny dzień spędziliśmy na zwiedzaniu okolicy i przyzwyczajaniu się do afrykańskiego klimatu i jedzenia. Naszym kolejnym przystankiem było lotnisko Kilimandżaro, oddalone od wybrzeża o 600 km. Tam mieliśmy spotkać właścicieli Hekima House u których planowaliśmy zostać na noc. Na miejscu okazało się, że współpracują z kilkoma polskimi podróżnikami i bardzo dużo wiedzą o naszym kraju, co było dla nas niezmiernie miłe. Chłopaki spisali się na medal, nie dość, że zapewnili nam iście domową atmosferę, to jeszcze pokazali miasto i okolicę, a na koniec przygotowali przepyszne śniadanie o 5 rano.

IMG_4789

Nasza kolejną w pełni zaplanowaną i zorganizowaną atrakcją było czterodniowe safari i jeden dzień w parku narodowym Kilimandżaro, ale o tym w osobnym poście.

P1010066.JPG

Region Arusza prócz kilku wspaniałych parków narodowych i jezior skrywa w sobie jeszcze jedno ciekawe miejsce, w którym dużo szybciej zabiło nam serce. W drodze do pierwszej bazy masywu Kilimandżaro zahaczyliśmy o polską wieś. Może zabrzmi to dziwnie “Polska wieś w samym środku Afryki”, jednak gdy zobaczyliśmy na własne oczy naszą typową zabudowę, dachówkę, okiennice a nawet drzewa rosnące wokół domów poczuliśmy się trochę jak u siebie. Obóz w Tengeru, bo o nim mowa, powstał w latach 1942–1950 dla przeszło 5 tysięcy Polaków, głównie uciekinierów z sowieckich łagrów. Stworzyli oni kawałek ojczyzny, na którym pracowali i wychowywali swoje dzieci. Założono gospodarstwo rolne, w którym rosły pomidory, ogórki i różnorakie owoce sprowadzone z Polski. Do dziś przetrwał cmentarz, na którym pochowanych jest 150 Polaków. Dla nas było to miejsce zadumy i refleksji.

P1010333.JPG

P1010346.JPG

P1010350.JPG

Po wspaniałej podróży po Tanzanii udaliśmy się na autonomiczną wyspę Zanzibar, leżącą około 30 km od kontynentu. Mieliśmy tam czas na odpoczynek po wymagającym safari i górskich wspinaczkach. Postanowiliśmy objechać wyspę z południa na północ, zahaczając o Stone Town, miejsce urodzenia Freddiego Mercurego. Głownie jednak skupiliśmy się na typowym nicnierobieniu.

P1010558.JPG

Kilka ważnych informacji przed wyjazdem do Tanzanii.

Wiza

Otrzymanie wizy do Tanzanii nie wiąże się z papierkową robotą i załatwianiem tysięcy dokumentów czy wizytami w ambasadzie. Potrzebny jest tylko paszport ważny minimum 6 miesięcy. Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku w Dar es Salaam musieliśmy wypełnić formularz, zapłacić 50 dolarów i cierpliwie czekać na pieczątkę. Z tym ostatnim mieliśmy trochę pod górkę, biorąc pod uwagę, że była druga w nocy i jedyne o czym marzyliśmy to prysznic i porządny sen.

P1000618.JPG

Lekarstwa i szczepienia

Szczepień rekomendowanych przed wyjazdem do Tanzanii jest kilka, dlatego warto przed wizytą w przychodni zabrać ze sobą książeczkę zdrowia, w której powinny być wszystkie szczepienia, które zostały w przeszłości wykonane. My w pełni polegaliśmy na opinii lekarza, który był specjalistą od chorób tropikalnych. Prócz wszystkich zalecanych szczepień postanowiliśmy również skorzystać z okazji i zaszczepić się na żółtą febrę, która nie była obowiązkowa. Nie można zapomnieć również o lekach antymalarycznych, które należy przyjmować już kilka dni przed wyjazdem i kontynuować po powrocie. Zdaję sobie sprawę, że powodują one kilka nieprzyjemnych skutków ubocznych jak zmęczenie i wolniejszą pracę żołądka, ale chronią przed znacznie groźniejszą chorobą.

Waluta

Oficjalną walutą jest szyling tanzański, jednak wszędzie da się zapłacić dolarami amerykańskimi a nawet euro. Według mnie jednak zawsze dobrze jest mieć przy sobie lokalne banknoty, nie tylko dlatego, że są PRZEPIĘKNE ale także z powodu korzystnego przelicznika.

IMG_4976.JPG

A teraz pora na najważniejsze pytanie: Czy warto? Zdecydowanie TAK. Afryka nas urzekła i jesteśmy przekonani, że jeszcze tam wrócimy. Jest to w dalszym ciągu region z mniejszą ilością turystów, ogromną połacią nieodkrytych terenów i prawdziwą, niczym niekolorowaną przyrodą. Jeżeli planujecie wyjazd w tamte strony zapraszam serdecznie do czytania kolejnych postów, które bardziej przybliżą poszczególne regiony Tanzanii.

Asante sana!

One thought on “Prawdziwa podróż, czyli Tanzania na przełaj

  1. hej!
    Znow cos ciekawego , w szczegolnosci te polskie akcenty w Afryce???Po Twoich opowiesciach chyba warto sie tam wybrac:-)
    Czekam na nastepne…..

    Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s