Krótka historia o tym, jak rosyjska kuchnia skradła nasze serca

Przez żołądek do serca, jak mawia przysłowie. Co prawda Rosja do serca trafiła dużo wcześniej niż jej narodowe potrawy, jednak spróbowanie ich jeszcze umocniło moją więź z tym krajem. Kiedy planowaliśmy nasz wymarzony wyjazd na wschód mama powiedziała mi, że znając moje upodobania kulinarne jest święcie przekonana, że będę jeść wszystkie potrawy “pierogopodobne”. I nie myliła się. W każdej restauracji padało pytanie: “A pielmieni u was jest?” 🙂

Dlatego naszą kulinarną opowieść zacznę właśnie od wszystkich dań, które mniej lub bardziej kojarzą się z tradycyjnymi polskimi pierogami.

PIELMIENI

Są to malutkie pierogi (coś w rodzaju naszych uszek), nadziane głównie farszem mięsnym. Podawane są na dwa sposoby w bulionie bądź bez, mnie zdecydowanie bardziej przypadła forma sucha, choć odrobina śmietany jest jak najbardziej wskazana. Starałam się spróbować kilka rodzajów tej wspaniałej potrawy, najbardziej jednak zasmakowały mi te z nieco hipsterskiej knajpki w centrum Moskwy. LEPIM I VARIM, bo tak właśnie nazywa się to miejsce, jest rajem dla każdego szanującego się fana pielmieni. Wybór jest ogromny, do tego można zamówić domowe sałatki, desery i kompot, ale najfajniejsze jest to, że przy ladzie stoją rosyjskie gospodynie domowe, które lepią pielmieni na naszych oczach.

37242383_2228408700506626_6724471686499926016_n37244580_1787281534681695_6334468473971802112_n37200285_2228408817173281_9068151390496358400_n

Pielmieni jest to danie znane w Rosji od dawien dawna, a ich receptura przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Ciasto na pielmieni powinno być wykonane z wody i mąki, a farsz, w przeciwieństwie do pierogów, powstaje z surowego mięsa. Na Syberii nierzadko można usłyszeć legendę o dwóch kupcach, którzy założyli się o to, kto będzie w stanie zjeść więcej pielmieni na raz. Historia kończy się niestety tragicznie, ponieważ obaj umierają z przejedzenia.
37193410_2228412983839531_2484259232044548096_n

CHINKALI

Mimo, że chinkali to potrawa przede wszystkim gruzińska, dostępna i ogólnie znana jest również w Rosji. Z wyglądu przypominają sakiewki, zrobione są z nieco grubszego ciasta niż pielmieni, a to dlatego, że oprócz farszu z mięsa w środku znajduje się także bulion. Okazuje się, że umiejętne ich jedzenie jest niezłym wyzwaniem! Należy złapać za “grubszy koniec”, po ugryzieniu wyssać rosołek, a dopiero później zjeść resztę.

37228649_2228410573839772_970387494765854720_n

WARENIKI

Ten rodzaj pierogów jest bardzo popularny również na Ukrainie. Zarówno przygotowanie, jak i wygląd przypomina polskie danie, aczkolwiek często przyrządzane są one na parze zamiast wrzucania do wrzątku. Farsz to zazwyczaj mięso bądź ziemniaki z serem, często spotkać można również wareniki na słodko.

37256960_1787281634681685_3168663795375538176_n

MANTY

Manty zrobiły nam pyszną niespodziankę na lotnisku w Moskwie. Z racji tego, że znajduje się tam uzbecka restauracja, postanowiliśmy spróbować i tamtejszej kuchni. Manty jest to coś pomiędzy pierogami a chinkali, podaje się je z sosem pomidorowym bądź czosnkowym i oczywiście ze śmietaną.

PIROŻKI

Mimo, że nazwa kojarzy się z polską potrawą, nie dajcie się zmylić! Pirożki jest to coś w rodzaju bułki drożdżowej z farszem z mięsa bądź kiszonej kapusty. Z wyglądu przypominają nieco pączki, ponieważ smażone są na głębokim oleju.

35348582_2176709529009877_3712176032485212160_n

Dla mnie pierogów nigdy za wiele, podejrzewam jednak, że chcielibyście wiedzieć również co w Rosji jadł mój mąż, ponieważ jego posiłki były bardziej zróżnicowane. 🙂

Dzień zaczynaliśmy od odwiedzenia pobliskiej piekarni i kubka mocnej, rosyjskiej kawy. Jako, że w hostelach rzadko jest możliwość wykupienia śniadania, zawsze staraliśmy się obejść okolicę, żeby przygotować się na poranny głód. Na szczęście w Rosji, jak i w Polsce, jest mnóstwo świetnych piekarni, które z całego serca uwielbiamy.

37190761_1787282438014938_7422286353204772864_n37200795_1787281961348319_1350352329341140992_n.jpg

Bardzo chętnie jedliśmy również zupy. Rosjanie mają kilka swoich specjałów, których nie sposób pominąć w kulinarnej wędrówce. Jedną z nich jest królowa wszystkich zup, czyli słynna Solianka, która przez lata żywiła rosyjskich chłopów. Jest to bardzo pożywna potrawa, oparta na mięsnym wywarze, często z dodatkiem boczku bądź słoniny. Wyczuć można sporą ilość ziół i pieprzu, dodaje się do niej czasami także kwas chlebowy, sok z cytryny a nawet wodę z kiszonych ogórków lub kapusty. Oczywiście niezbędna jest również łyżka śmietany i kromka chleba. Dla mnie, fanki kwaśnych zup, zdecydowany numer jeden.

37223515_2228408317173331_3716570419684179968_n37225223_2228408207173342_36632909938950144_n

Prosta zupa, do której można wrzucić wszystko, co mamy w lodówce i ogrodzie, a na koniec jeszcze dogotować trochę kaszy, to najlepszy sposób na opisanie Szczi. W smaku przypomina mieszankę zupy jarzynowej i kapuśniaku, rozgrzewa wspaniale w chłodne dni i świetnie radzi sobie z przeziębieniem.

37229518_2228412680506228_4423167628789415936_n

A teraz zupa, której spróbowania najbardziej się bałam: Ucha, czyli zawiesista zupa rybna. Przyrządza się ją z kilku rodzajów ryb, gotuje się je najczęściej z głową, co wzbudzało moje obawy. Do ryby dodaje się cebulę, seler i pietruszkę, czasami także cytrynę i koperek. My jedliśmy wersję z ziemniakami. Przyrządzana na ogniu, po wietrznym spacerze nad Bajkałem smakowała wyśmienicie (nawet z głową ryby patrzącą na mnie z miski…).

P1030634P1030635

Ciekawym miejscem, w którym udało nam się zjeść obiad była restauracja w Bunkrze 42, o którym pisałam przy okazji zwiedzania Moskwy. Miejsce to było urządzone w stylu rosyjskich lat siedemdziesiątych a menu (podobno) opierało się na ulubionych potrawach przywódców Rosji. Miałam tam okazję zjeść kotlet pożarski, czyli coś w rodzaju kotleta mielonego, podany oczywiście z ziemniakami i surówką.

37225846_2228411143839715_4344869498810007552_n37241392_1787283551348160_8940138163662225408_n37246837_2228411047173058_2592244158794039296_n

W Irkucku z kolei, zajadaliśmy się plackami ziemniaczanymi ze śledziami. Może dziwne połączenie, ale bardzo smaczne. Restauracja RASSOLNIK zaskoczyła nas przede wszystkim słynnymi cukierkami Irys (nie wiedziałam, że jeszcze je produkują) a także “sowiecką lemoniadą”.

37227491_1787286368014545_6682104939386241024_n.jpg37357219_2228414273839402_6492709942628188160_n

A jak było z jedzeniem w Transsibie? Prócz suchego prowiantu wybraliśmy się kilka razy do wagonu restauracyjnego. Nie było tam może żadnych specjałów, ale ciepły posiłek po serii kanapek z serkiem i pomidorem to naprawdę rarytas.

37190708_2228413693839460_432304693318778880_n37197231_1787284508014731_7419233786803519488_n37208230_1787284464681402_7184868107339431936_n37233534_1787284588014723_5502900214907797504_n

A na deser raczyliśmy się głównie lodami z moskiewskiego GUMa (Gosudarstwiennyj Uniwiersalnyj Magazin). Ciekawym jest fakt, że z jednej strony są to lody “na gałki”, z drugiej jednak były one już nałożone do wafelków i przygotowane do sprzedaży. Prócz tego zjedliśmy również kilka wspaniałości we wcześniej wymienionych restauracjach, Marcin kupował rurki z kremem na trasie kolei transsyberyjskiej, a ja zostałam fanką OGÓRKOWEGO Sprite. A oto dowody:

37213237_1787283814681467_5116449795031957504_n37200825_2228410673839762_4706503838167728128_n37220763_1787284274681421_8001552341922742272_n.jpg37303499_2228410803839749_8834724092666970112_n37210376_1787286641347851_2375312601987940352_n

I tym właśnie słodkim akcentem żegnamy Rosję z obietnicą, że jeszcze nie raz tam wrócimy. Teraz kolej na poszukiwanie przygód w Ułan Bator i przemierzanie mongolskich stepów.

Relacja już wkrótce!

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s