Podróże receptą na udany związek

Niemalże każdego dnia słyszę od kogoś „ale Wam dobrze, że na siebie trafiliście i zwiedzacie świat” albo „takie małżeństwo to rzadkość”. I faktycznie, wspaniale czujemy się razem i świetnie się dogadujemy, ale jest to zasługa wyłącznie ciężkiej pracy. Bo nad związkiem trzeba pracować. Nie sztuką są maślane oczy i kolacje przy świecach, bo miłość, zaufanie i zrozumienie trzeba pielęgnować. My także mieliśmy gorsze dni, ale odkąd zaczęliśmy razem wyjeżdżać wiele nauczyliśmy się od siebie i o sobie. I wciąż to robimy! Dlatego właśnie podróżowanie stało się dla nas receptą na udany związek.

Co jest wyjątkowego we wspólnych wyjazdach? Już wyjaśniam!

 

 

Razem 24/7

Razem się budzimy i chodzimy spać. Razem mokniemy w ulewach i przypiekamy na słońcu. Denerwujemy się na opóźniony samolot i wracamy pieszo z lotniska w środku nocy. Czasami naprawdę jest romantycznie i wspaniale, ale zdarzają się sytuacje (5 dni w jednym i tym samym przedziale w pociągu), że mamy siebie serdecznie dość i bardzo chętnie spędzilibyśmy chociaż chwilę OSOBNO. To nauczyło nas, że chcemy spędzać też trochę czasu samotnie, potrafimy wychodzić z domu osobno, poświęcać się odrębnym zupełnie zainteresowaniom, mieć różnych przyjaciół, z którymi niekoniecznie spotykamy się wspólnie. Nie jesteśmy jak papużki-nierozłączki. To daje nam trochę wytchnienia. Bo warto czasami za sobą zatęsknić.

 

Podział obowiązków

W tej kategorii jesteśmy mistrzami! Od planowania kolejnych destynacji, przez formalności wizowe, po pakowanie plecaków, wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Wiemy za co jesteśmy odpowiedzialni: o co muszę martwić się ja, a co bierze na siebie Marcin. Nawet kilogramy w plecakach rozkładamy w miarę po równo (no dobra, ja mam zawsze około 1,5 kg mniej). A takie podróżnicze przyzwyczajenia doskonale przekładają się na życie codzienne. Dzielimy obowiązki w domu, płacenie rachunków a nawet opiekę nad kotem. Sprawiedliwie i bez większych zgrzytów, po miesiącach (kilometrach!) praktyk oczywiście.

 

W zdrowiu i w chorobie

Katarek i kaszelek jest NICZYM w porównaniu do prawdziwych chorób w podróży. Co mam na myśli? Nieskończone biegunki po zjedzeniu świeżych warzyw (które mają na sobie zupełnie inną florę bakteryjną) lub po niemądrym napiciu się wody z byle jakiego źródełka w środku Azji; choroba lokomocyjna, która na pokładzie katamaranu potraja swoją moc i masz wrażenie, że śmierć jest blisko; gorączki po spędzeniu kilku godzin na plaży (“Renia, mam udar!”); zadrapania, odciski, skręcone kostki, odparzone tyłki i wiele innych dolegliwości, którymi wolelibyście się nie dzielić nawet z panem doktorem, a co dopiero z drugą połówką, która w tym właśnie momencie dzielnie trzyma Ci włosy, kiedy Ty próbujesz wypluć swoje wnętrzności.

 

Wiesz o mnie wszystko

Podróże spowodują, że już niczego nie będziecie się wstydzić, a tematy tabu przestaną istnieć. Każdy człowiek się poci, tak samo jak każdy człowiek (dziewczyny też!) korzysta z toalety. A wy będziecie wiedzieć, co do minuty, kiedy druga połówka będzie musiała zejść z trasy i na kilka chwil wskoczyć w krzaki. Nie zawsze będzie czas i możliwość pójścia pod prysznic. Nie będzie makijażu, wymodelowanej fryzury i gładkiej skóry. Jeżeli będziecie w stanie okazywać sobie uczucia po kilku dniach bez prysznica znaczy to, że to związek na całe życie.

 

Tysiące wspomnień

…których nikt Wam nie odbierze. Pocałunki przy zachodzącym słońcu, romantyczne spacery nad lazurowym wybrzeżem i nie tylko! Nauka jedzenia pałeczkami, wycieczki rowerowe przez wyspę, wyprawa do muzeum czołgów w ulewnym deszczu, próby jakiejkolwiek komunikacji z tubylcami. Każda podróż daje coś do zapamiętania, a zaufajcie, wspaniale jest usiąść wieczorem z kubkiem kakao i przypominać sobie te wszystkie historie. A apetyt rośnie w miarę jedzenia!

 

Szkoda czasu na kłótnie

Tego też próbowaliśmy. Pamiętam jak na jednym z wyjazdów pokłóciliśmy się o jakąś bzdurę. Wyszłam z hotelu na ulicę, po czym za chwilę przyszedł on pytając: “No i gdzie ty chcesz teraz iść?” Cóż, miał rację, więc potulnie, śmiejąc się wróciłam do pokoju. W podróży kłócić się zwyczajnie NIE OPŁACA. Jest tyle miejsc do zobaczenia, tyle kilometrów do przejścia, że każda minuta jest na wagę złota, więc szkoda tracić ją na obrażanie się.

Godziny rozmów

Dzięki rozmowom właśnie wiemy o sobie niemalże wszystko. Historie z dzieciństwa, ulubieni nauczyciele ze szkoły i masa innych rzeczy, do których nie wracasz przy zwykłej pogawędce przy kawie. Rozmawiamy czekając na samolot, siedząc w pociągu i leżąc na plaży. O wszystkim i o niczym. Czasami nawet z nudów.

Podróże kształcą. Stajemy się odważniejsi, doceniamy to co mamy i potrafimy przetrwać nawet najtrudniejsze sytuacje. Każdy wyjazd zmienia nas w pewnym stopniu. A my zmieniamy się RAZEM. Celebrujemy każdą chwilę spędzoną w nowym kraju i oprócz innych kultur i sposobu życia uczymy się także samych siebie. I to właśnie w podróżowaniu jest najpiękniejsze.

 

One thought on “Podróże receptą na udany związek

  1. Świetny artykuł! Mam takie same przemyślenia i doświadczenia. Ze swoim chłopakiem jesteśmy w związku dopiero od niespełna dwóch lat, ale żyjemy “od podróży do podróży”, bo właśnie wtedy czujemy się ze sobą najlepiej 🙂

    Like

Leave a comment