Minęło już sporo czasu od naszego powrotu z “końca świata”. Nie ukrywam, że była to jedna z naszych najlepszych wypraw i jesteśmy w pełni przekonani, że jeszcze tam wrócimy, bo 16 dni to zdecydowanie za mało na zobaczenie tego kraju – kontynentu. Australia zaskakiwała nas niemalże na każdym kroku, czuliśmy się trochę jak na innej planecie, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Co warto więc wiedzieć przed wyjazdem na drugą stronę globu?
Fakt nr 1: Australia jest ogromna.
Wielu osobom wydaje się, że dwa tygodnie zupełnie wystarczą na przeprawę przez czerwoną ziemię. Otóż NIE. Australia jest szóstym pod względem powierzchni krajem świata, jedynym obejmującym cały kontynent. Jeżeli słowa wam nie wystarczą, wyciągnę cięższą artylerię: liczby. 7 686 850 km² , na których mieszka zaledwie 24 992 860 ludzi, co daje wspaniałe 3,3 osoby na km²! CZAICIE?
Fakt nr 2: Australia jest bardzo daleko.
Nie wiem jak Wy, ale ja długie loty samolotem znoszę całkiem nieźle. Opieram głowę o poduszkę i już mnie nie ma. Budzę się jedynie na posiłki. Tym razem jednak podróż dała mi w kość (chylę czoła wszystkim, którzy w Australii mieszkają i robią tę trasę minimum raz w roku). Nasza podróż wyglądała następująco:
Londyn – Szanghaj 11h 30 min
(16h w Szanghaju)
Szanghaj – Melbourne około 11h
Co w całości daje niemalże 23h lotu. DALEKO.
Fakt nr 3: Nie potrzebujemy wizy do krainy kangurów.
Wielu ludzi wyobraża sobie Australię jako “taką Amerykę, tylko dalej”, dlatego wszyscy myślą, że proces wizowy jest równie skomplikowany i nieprzystępny dla użytkowników. Otóż dla obywateli RP (stan na lipiec 2019) wystarczy tzw. eVisitor: wypełniamy krótką aplikację przez internet i możemy zostać w Australii do 3 miesięcy. Jeżeli potrzebujemy więcej czasu na włajaże należy zaaplikować o Visitor Visa (koszt 135AUD), co pozwoli nam na przebywanie na terenie kraju do 12 miesięcy. Prócz tego Australia oferuje mnóstwo programów work & travel, dzięki którym można jeszcze bliżej poznać kulturę kraju i zwiedzić go wzdłuż i wszerz.
Fakt 4: W Australii obowiązuje ruch lewostronny.
Jeżeli nigdy nie jeździliście “po drugiej stronie” to zapewniam, nie ma czego się bać. Kiedy ja przestawiałam się na ruch lewostronny zdarzyło mi się uderzać ręką w drzwi w celu zmiany biegów, ale to kwestia (bardzo szybkiego z resztą) przyzwyczajenia. Poza tym zawsze możecie wybrać samochód z automatyczną skrzynią biegów i po kłopocie.
Fakt 5: Kangury są wszędzie.
Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy torbacza nie wierzyliśmy własnym oczom. I powiem Wam szczerze, że w pewnym sensie nadal nie wierzę, że widzieliśmy tyle wspaniałych zwierzaków w ich naturalnym środowisku. Podczas jazdy samochodem pośród drzew trzeba na nie bardzo uważać, ponieważ bardzo często wybiegają znikąd, prosto pod koła samochodu. Są miejsca gdzie kangury są dużo bardziej oswojone, czasami nawet przychodziły do nas i czekały na głaskanie!
Fakt 6: Australijczycy kochają campingi.
Jako, że był to nasz pierwszy kempingowy wyjazd, nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać. Jednak już po dwóch, trzech nocach wszystkie obawy zniknęły. Nieważne czy zima, czy lato: na kempingach zawsze jest mnóstwo ludzi podróżujących po Australii. Często wszyscy siadaliśmy przy jednym stole (i grillu, ale o tym w kolejnym poście) i poznawaliśmy się nawzajem. Co więcej…
Fakt 7: Ludzie są fantastyczni
Jeszcze nigdzie nie spotkałam się z tak otwartymi i pomocnymi ludźmi. Zawsze zagadują a potem opowiadają Wam historię swojego życia. Gdy tylko dowiadywali się, że jesteśmy z Polski słyszeliśmy w odpowiedzi: moja mama jest z Polski, mój wujek jest z Jarocina, moi dziadkowie wyemigrowali najpierw do Anglii a potem trafiliśmy tutaj. Ja sobie zdaję sprawę, że Polacy są wszędzie, ale ża aż tyle? 🙂 Jeżeli tylko potrzebowaliśmy pomocy wszyscy chętnie wskazywali drogę, pokazywali ciekawe miejsca, polecali dobre restauracje itd.
Fakt 8: Nie zastanawiaj się dłużej, po prostu leć!
Jednym z kolejnych zaplanowanych postów jest wykaz kosztów, jakie ponieśliśmy podczas naszego wyjazdu do Australii. Chciałabym Wam w ten sposób pokazać, że wszystko jest do zrobienia i nie taki drogi ten wyjazd, jakim go malują.
super! eleganckie widoki!
LikeLike